Żałobna głodówka po rozstaniu z terapeutą minęła. Nie wiedziałam, że jestem w stanie nie jeść. Jedzenie zawsze było dla mnie najlepszym lekarstwem i wiele razy je przedawkowałam.
Czuję się mocna, czuję, że potrafię sobie poradzić. Z drugiej strony jestem wystraszoną dziewczynką, która potrzebuje ludzi opiekujących się nią i porządkujących zarówno życie, jak i jej pokój. Boję się przede wszystkim tego, że każda mała rzecz mnie przerośnie.
Poznaję ludzi, to zawsze sprawia mi ogromną radość. Jestem otwarta, nawet jestem sobą. Mogłabym pokusić się o stwierdzenie, że staram się być kimś, kim zawsze chciałam być.
Bałam się też, że idąc na studia okaże się, że wszyscy są mądrzejsi. Dwa dni temu rozmawiałam z paroma ludźmi z mojego kierunku. Słuchali mnie, pytali o więcej, dyskutowaliśmy. Nigdy nie sądziłam, że mogę nie być głupsza i gorsza.
Nie miałam pojęcia, że cokolwiek może mi się udać. To całkiem smutna teoria i wcale nie taka oczywista. To znaczy nie taka oczywista dla mnie, tak generalnie, to chyba wszyscy na świecie o tym wiedzieli oprócz mnie.
Wiem gdzie byłam, więc wiem doskonale gdzie już nie chcę być. Samotność nie sprawia mi problemu 24/7. Czasami nawet nie czuję się samotna, a to coś nowego.
Pamiętam dni, kiedy miałam wrażenie, że jestem stworzona do życia samemu. Jako, że bardzo to kolidowało z moim pomysłem na życie, musiałam zacząć starać się tego pozbywać. Nie wiem czy idzie mi dobrze to pozbywanie się niektórych myśli. Na przykład tej, że jestem beznadziejna. Trudno zrezygnować z czegoś, co towarzyszyło przez sporą część życia. Nowością jest jednak to, że chcę się tego pozbyć. Serio, chcę.
Najodważniejszą próbą jaką kiedykolwiek podjęłam było życie wtedy, kiedy żyć nie chciałam. I to jest chyba najważniejsza zmiana myśli której dokonałam przez ostatnie parę lat.
Tak, jednak coś mi się udało.
Dlaczego niepoczytalna????
OdpowiedzUsuńzapraszam: http://withraisedhead.blogspot.com/