Z punktu widzenia obserwatorów jestem małą dziewczynką żyjącą w idealnym świecie. Mam dom i ubrania, a codziennie dostaję pełne posiłki, nie żyję w nędzy. Mam rodziców, dziadków i własne oszczędności. Znajomych, psa, komputer. Mam wiele zainteresowań. Czemu więc do cholery chcę się zabić?
Depresja to codzienne wiercenie nożem w plecach. Upadanie na kolana. Depresji nie da się od tak zrozumieć, ani poczuć. Nawet jeśli słyszysz słowa ‘rozumiem jak jest Ci ciężko’. Nie, kurwa, nie rozumiesz.
Gdyby rozumieli chyba umarliby z żalu. Bo depresja to powolne umieranie. Każdego dnia umiera jakaś część nas, która już nigdy nie będzie miała możliwości na odbudowę i jesteśmy tego świadomi. Więc po co żyć będąc coraz mniejszym? Powoli rozsypujemy się na drobne kawałki, aż nie zostanie z nas nic.
Żyć bez sensu to za mało. Tego stanu nie można nawet nazwać bezsensem. Tracić życie, winić siebie, błądzić, ukrywać ból. Czasami można topić się w pustce godzinami, a czasami emocje rozrywają wszystkie wnętrzności. Strach pomieszany z niepokojem jest nieopisanie duży i ciągnie się wieczność.Trudno jest nawet oddychać, ciało wydaje się stawać w plomieniach. Ogarniająca niemoc bierze nad nami górę. Nie można skupić się na niczym. Żołądek wędruje we wszystkie strony. Ręce trzęsą się niemiłosiernie, dochodzą do nich po kolei wszystkie inne części ciała. I ten nieustający płacz. Nic nie jest przyjemne i wszystko staje się nieważne.
Wegetowanie to dobre słowo. Oprócz tego, że płaczesz kilkadziesiąt razy dziennie generalnie nie masz siły na nic oprócz leżenia. Fajnie, co? Słyszysz słowa typu "sam kształtujesz wyborami swoje życie" lub inne podobnie 'motywujące' słowa i już masz kolejne potwierdzenie, że jesteś jeszcze bardziej beznadziejny. Sam stworzyłeś to piekło. Od płaczu oczy stają się czerwone, wszystko puchnie i nabiera fioletowego zabarwienia. Raz nawet nie poznałam swojej twarzy w lustrze, odlot!
Kiedy zaczęłam się okaleczać nie wiedziałam do czego to doprowadzi. Na początku ulga była przyjemna, więc robiłam to dalej. Zaczęłam bać się siebie kiedy zrozumiałam, że mam dziury w pamięci. Brałam igłę lub żyletkę i film się urywał.
W pewnym momencie myśli stają się obsesyjne, nie można się
ich pozbyć, zmienić czy zatrzymać i do tego pojawia się marzenie o śmierci. Będąc
w takim stanie nie widać żadnej innej drogi ucieczki.
Nie mam pojęcia ile mogę wiedzieć o śmierci. To dosyć trudny temat bo tak naprawdę nikt z nas nic o nim nie wie. Można otrzeć się o śmierć kiedy umierają bliscy, ale przecież to nie to samo.
Za każdym razem kiedy postanawiałam się zabić już dawno byłam trupem. Jeszcze nie rozkładałam się w ziemi, ale zdecydowanie nim byłam.
Przekroczenie bram cmentarza wydaje się wybawieniem. Czułam ekscytację przed ulgą jaka może mnie ogarnąć.
Nie mam pojęcia ile mogę wiedzieć o śmierci. To dosyć trudny temat bo tak naprawdę nikt z nas nic o nim nie wie. Można otrzeć się o śmierć kiedy umierają bliscy, ale przecież to nie to samo.
Za każdym razem kiedy postanawiałam się zabić już dawno byłam trupem. Jeszcze nie rozkładałam się w ziemi, ale zdecydowanie nim byłam.
Przekroczenie bram cmentarza wydaje się wybawieniem. Czułam ekscytację przed ulgą jaka może mnie ogarnąć.
„W wydaniu Chloe depresja była częścią propagowanych przez
nią rozrywek i dlatego nie czułem zbytniej potrzeby, by raz na zawsze pozbyć
się tego „bliźniaka” ze swojego życia.
Bo coś we mnie jest kiepsko poszyte. Seks po ecstasy jest rozczarowaniem; w dziwaczny sposób czuję, że samobójstwo w tej depresji też byłoby rozczarowaniem, i to znacznie większym.”
Bo coś we mnie jest kiepsko poszyte. Seks po ecstasy jest rozczarowaniem; w dziwaczny sposób czuję, że samobójstwo w tej depresji też byłoby rozczarowaniem, i to znacznie większym.”
Czemu tego nie zrobiłam? Zawsze, kiedy żegnałam się z moją
małą siostrzyczką myślałam o jej rozmowie z rodzicami po mojej śmierci. Kiedy
rodzice będą jej tłumaczyć, że mnie nie ma, a ona nie będzie tego rozumiała.
Wybrałam pomiędzy moim, a jej cierpieniem.
Wybrałam pomiędzy moim, a jej cierpieniem.
Ten post to kropla w morzu tego, o czym chciałabym napisać. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś uda mi się to zrobić.