Moje ataki lęku i paniki wróciły, ale mogłam się tego spodziewać. Wszyscy uczą się do maturki, a ja wkopiuję siebie samą w coraz większe gówno nie robiąc nic.
Właściwie nie wiem do końca czy w szkole się kształcę, czy też uczę rozwiązywać testy.
Z jednej strony jestem podekscytowana tym, co może się zdarzyć kiedy skończę liceum, drugiej jednak strony strasznie się boję, że nie dam rady. Takie ludzkie, aż dziwne.
Czemu tak długo nie pisałam?
Bo nie.
Nie mam zamiaru wpychać ludziom czegoś, czego nie czuję i na co wcale nie mam ochoty. Kiedy widzę niektóre blogi krew mnie zalewa. Co zjadłam dzisiaj na obiad, z czego miałam kartkówkę... Ludzie, nikt nie chce o tym czytać a komentarze pod takimi postami są generalnie po to, żeby zareklamować siebie samego. Dno.
Dlatego też nie chcę na nie spadać i wolę przeczekać okres, w którym jedyne co może ze mnie wyjść to krótkie 'ja pierdole'.
Wracając do tematu szkoły, który wielu z was jest pewnie bliski.

Kiedy czytam posty osób gnojonych w szkołach to mam ochotę wszystkich pozabijać. Nie muszę dodawać, że takie sytuacje najczęściej mają miejsce w gimnazjach.
No dobrze, rozumiem, że to okres w którym dzieci dorastają, tworzy się hierarchia, grupy. Niektórzy są postrzegani jako ci fajni, klasowe fejmy, każdy chce się z nimi zadawać... Ale jeśli tak jak ja nie jesteś jedną z tych osób - nie przejmuj się, proszę. Nie próbuj na siłę wpasować się w ich środowisko. Nie daj im zmienić siebie. Oni wszyscy są tacy sami, a jakakolwiek odmienność wywołuje lęk. Nie bój się być innym niż cała reszta, ale też nie próbuj być odmieńcem na siłę. Staraj się być sobą, a odpowiedni ludzie się pojawią i będą Cię akceptować.
Wiem jak ciężko jest codziennie uśmiechać się do tych, którzy są fałszywi. Ale to się zmieni, będzie dobrze.